Korepetycje bywają potrzebne uczniom na różnych szczeblach edukacji. Pomoc wykwalifikowanych osób może być nieoceniona, choć wyceniona. Korepetytorzy bardzo rzadko odciągają podatek od zysków.
Szczególny wzrost usług korepetytorskich można zaobserwować wiosną, w okresie przedmaturalnym. Jest to powodowane zarówno egzaminem dojrzałości, jak i zbliżającymi się w podobnym czasie testami gimnazjalnymi. Setki tysięcy młodych ludzi szukają wtedy prywatnych lekcji, żeby lepiej zrozumieć konkretne przedmioty. To dla korepetytorów okres wyjątkowo wysokich zysków.
Niemniej jednak, mało który z nich rozlicza się ze swoich dochodów z Urzędem Skarbowym. Najczęściej pieniądze brane są „do kieszeni”. Nie podpisuje się żadnych umów, więc tym bardziej nikt nie zastanawia się nad obowiązkiem podatkowym.
Ceny za godzinę dodatkowej nauki wahają się od 20 do 100 zł w zależności od stopnia wykształcenia i doświadczenia korepetytora, a także zakresu materiału, jaki ma być omówiony. Najintensywniejszy rozwój „szarej strefy” korepetycje przeżywają w sieci, gdzie znajdziemy tysiące ogłoszeń. Usługodawcy w przeważającej większości nie prowadzą działalności gospodarczej, ani nie wystawiają faktur VAT i nie rozliczają się z odpowiednimi organami. Choć jest to nielegalne, to często deklarują, że nie obawiają się ścigania za niezapłacone podatki.
Niestety, nie ma też na razie żadnego projektu, który mógłby wesprzeć ten sposób zarobkowania. Dotychczas tylko nianiom udało się uzyskać zapewnienie, że przy legalnym zatrudnieniu otrzymają pełen pakiet usług socjalnych oferowanych przez ZUS.